Radykalny krok Realu Madryt. "Wojna ze wszystkimi"
W zeszłym roku 50-osobowa delegacja była już gotowych do wylotu do Paryża, gdy nagle nadeszła wiadomość, że lot zostaje odwołany. Stało się to tuż po tym, jak w przestrzeni medialnej pojawiły się informacje, że ani Vinicius, ani Jude Bellingham nie mogą liczyć na Złotą Piłkę.
W tym roku podobno decyzja nie została podjęta na ostatnią chwilę, na co wskazywały zresztą wcześniejsze działania klubu. Gdy na początku sierpnia ogłoszono nominacje, na stronie Realu ani w mediach społecznościowych nie pojawiła się choćby lakoniczna informacja. Również podczas wczorajszego wieczoru oficjalne kanały klubu milczały.
Rozmówcy "The Athletic" mają jednoznaczną opinię na ten temat — winny jest Florentino Perez.
"Florentino Perez kontroluje wszystko""Florentino kontroluje wszystko: sprawy piłkarskie, komunikację, biznes. Ma oko na każdy dział klubu" — mówi jedno ze źródeł, mocno powiązane z klubem w ciągu ostatnich dziesięciu lat.
Dla wielu osób decyzje dotyczące Gali Złotej Piłki to kolejny przykład "mentalności oblężonej twierdzy" prezydentury Pereza. On sam podobno uważa, że Hiszpanię można podzielić na tych, którzy kochają Real Madryt, i tych, którzy go nienawidzą. Nie ma nic pomiędzy.
Zdaniem prezesa klubu do grona "anty-madridistów" dołączyła UEFA, po tym jak on sam forsował projekt utworzenia Superligi. Co więcej, uważa on, że wspomniana organizacja wpłynęła w zeszłym roku na decyzję o nieprzyznaniu zeszłorocznej nagrody zawodnikowi Realu Madryt.
Bezkompromisowość Pereza nie pomaga specom od marketingu, którzy rezygnację z najbardziej medialnej gali piłkarskiej uważają za wizerunkowy strzał w stopę.
— Ten hałas, bycie przeciwko światu nie pomaga. Klub taki jak Real nie może walczyć ze wszystkimi: La Liga, UEFA, "France Football" (...) Nie da się cały czas toczyć wojny ze wszystkimi — stwierdził agent byłego piłkarza Realu.
przegladsportowy